niedziela, 4 grudnia 2022

Rozdział 8

 
Niespodziewany telefon


Do posiadłości wrócił późnym wieczorem. Nie wiedział, co powinien zrobić, ani jak podejść do tego tematu? Obawiał się o Temari, w końcu Hidan z całą pewnością nie był normalny.

Shikamaru pracował z wieloma psychopatami i sadystami. Itō był jednym z najgorszych. Co prawda, nie zawsze udawało mu się osiągnąć swój cel, jednak był w gronie najbardziej zaufanych ludzi Nagato.

Nie zdążył wejść do środka budynku, gdy usłyszał dźwięk telefonu. Zajęty ściąganiem buta, automatycznie odebrał, nie patrząc na wyświetlacz.

— Słucham?

Widzę, że przeciągasz to jak tylko możesz.

Shikamaru wzdrygnął się na usłyszany w słuchawce głos. Dlaczego, ilekroć pomyślał o nim, on wydzwaniał?

— Powiedziałem, że dostaniesz te pieniądze, to dostaniesz.

Chyba zapomniałeś, że z każdym dniem cena wzrasta.

— Nagato powiedziałem, że dostaniesz swoje pieniądze — powtórzył Shikamaru.

Nie zapominaj, że tylko dzięki mnie wciąż żyjesz.

— Pamiętam — westchnął zły Nara. — Zawsze mi to przypominasz.

Dobrze, że masz tego świadomość.

— Co tu robi Itō?

Shikamaru wprost zapytał Paina o mężczyznę. Nie cierpiał żadnych gierek, a najwidoczniej musiał je teraz znosić.

Już zdążyłeś go nakryć? — zaśmiał się głos w słuchawce. — Szybki jak zawsze.

— Nie musiałeś tego skurwysyna przysyłać.

Hidan jest tylko zabezpieczeniem, że to co moje wróci do mnie.

— Itō ma zniknąć z Konohy powiedział stanowczo, wchodząc w głąb posiadłości.

Dostanę to co moje, to twój problem zniknie.

Nara przeklął w myślach. Wiedział, że Akatsuki jest niebezpieczną organizacją, jednak przez lata pracy dostarczył im wystarczająco dużo dowodów na swoją lojalność.

— Powiedziałem, że dostaniesz, to dostaniesz — fuknął zirytowany. — Czy kiedyś cię zawiodłem?

Masz tydzień.

Nagato rozłączył się, a Shikamaru usłyszał tylko dźwięk pustego sygnału. Przeklął raz jeszcze, rzucając telefonem w ścianę. Był cholernie zły, a wręcz wkurwiony. Hidan powinien trzymać ręce z dala od Temari, a najlepiej zniknąć z miasteczka i nie powracać.

Nara spojrzał na aparat, który rozwalony, z głośnym trzaskiem upadł na podłogę. Wkurzony zdeptał pozostałe części i wyciągnął kartę. Następnie przeciął ją na pół.

— Dawno powinienem to zrobić — wykrzyczał, a później złapał za paczkę papierosów. Musiał w tej chwili zapalić.



Wkroczył do biura pewnym krokiem. Był zdenerwowany całą sytuacją, zwłaszcza, że uważał ukochaną za najważniejsza osobę w jego życiu.

— Naruto? — zapytała Hinata, gdy ujrzała chłopaka w sieni.

— Masz czas?

— Tak, skończyłam właśnie — powiedziała, zbliżając się do ukochanego.

Zdziwiła się, kiedy chcąc złożyć buziaka na jego policzku, odsunął się i złapał mocno jej ramiona.

— Coś się stało? — zapytała.

— Jesteś sama?

— Sakura jeszcze nie wróciła, a Temari jest w terenie.

— To dobrze — mruknął Uzumaki i praktycznie wepchnął ukochaną do gabinetu.

— Coś się stało? Zachowujesz się… Dziwnie.

— Możesz łaskawie powiedzieć, co na placu budowy robi wynajęty prze ciebie detektyw?!

Ton Uzumakiego nie był chłody. Był przepełniony gniewem i frustracją.

Hinata szybko spuściła głowę, nie wiedząc co ma powiedzieć. Naruto nie był głupi i najwyraźniej zorientował się, że coś nie gra.

— Hinata! — krzyknął. Pierwszy raz podniósł głos na ukochaną.

— No bo ja… — starała się nie rozpłakać.

— Co?! Co ty?!

— Myślałam, że… — łamiącym głosem, starała się powiedzieć Naruto.

— Myślałaś, że cię zdradzam?! — warknął zły, uderzając dłonią o blat. — Kurwa! Do jasnej cholery! Czy ja kiedyś dałem ci powód?!

Hinata nie potrafiła dłużej dusić w sobie łez. Po jej policzkach zaczęły spływać kolejne krople i zasiorpała nosem.

— Ostatnio zachowujesz się inaczej! — rzuciła, gdy Uzumaki chciał wyjść z gabinetu.

— To jeszcze nie jest powód do braku zaufania — odpowiedział z rezygnacją.

— Ale nigdy wcześniej mnie nie unikałeś.

— Każdy może mieć zły okres w życiu — powiedział bezuczuciowo. — Powinnaś była to wiedzieć.

— Ale Naruto…

Kobieta ruszyła do ukochanego Chciała dłonią chwycić jego ramię. Jednak ten szybko się wyrwał.

— Zostaw mnie! — wykrzyczał. — Przez jedenaście lat nie dałem ci nawet najmniejszej podstawy na to byś miała się czegoś obawiać. Jesteś dla mnie wszystkim! Kurwa Hinata, kocham cię.

— Kocha…

— Nie! Nie chcę czuć teraz twojego dotyku — Uzumaki skierował się do wyjścia z lokalu. — Jeżeli nie potrafisz mi zaufać, to może powinniśmy rozważyć przerwę.

Myślała, że się przesłyszała. Patrzyła tępo na Uzumakiego, który spuścił głowę i wyszedł bez słowa. Widziała drzwi, które zamknął po sobie. Niecałą minutę później, pojawiła się w nich Sakura.

— Na dziedzińcu spotkałam Naruto — powiedziała Uchiha, spoglądając na przyjaciółkę.

— Tak, był — zaszlochała Hyuga.

— Hinata! — Sakura podbiegła do przyjaciółki i otoczyła ją ramieniem.

Poczuła jak Hyuga wtula się w nią i tak po prostu zaczyna płakać.

— Miałaś rację — zaszlochała głośno. — Miałaś całkowitą rację.

— Kochanie nie martw się — pogłaskała ją po ciemnych włosach. — Zobaczysz, będzie dobrze.

— Wszystko zepsułam — pociągnęła nosem. — Całe jedenaście lat.

— Nie prawda. Uwierz mi. Wrócisz do domu to porozmawiacie spokojnie.

— Wątpię by Naruto na mnie czekał…

Sakura mocniej przytuliła Hinatę. Choć ostrzegała przyjaciółkę, miała nadzieję, że nie dojdzie do najgorszego. Była pewna, że Hyuga ją posłucha. Z resztą... To nie był czas na przekomarzanie się i wytykanie, kto miał rację.

— Znam go, tak łatwo nie odpuści — Uchiha spojrzała na twarz przyjaciółki. — Kochacie się. Odkąd pamiętam. Więc na pewno wszystko będzie dobrze.

Hinata przetarła dłonią zapłakane oczy. Uchiha szybko sięgnęła do torebki i podała jej opakowanie chusteczek.

— Wiesz jaki jest Uzumaki — wtrąciła Sakura, podnosząc się z kolan. — Pozłości się, ale po czasie uspokoi. To wszystko tylko nerwy i tyle.

Uchiha udała się w stronę aneksu i nastawiła wodę. Do fioletowego kubka wsadziła melisę i po chwili podała Hinacie. Hyuga krzywo uśmiechnęła się i chwyciła jego uchwyt. Chciała wierzyć, że i w tym wypadku ma rację.



Po kilku dniach nieobecności, musiała ponownie zjawić się w sieni dworku. Poprawiła projekt, tak, że teraz klient powinien być zadowolony. Zmieniła praktycznie całą koncepcję, co niezbyt jej się podobało.

Podjechała samochodem na parking i zaparkowała tam gdzie zawsze. Odnalazła kluczyki od posiadłości i wyłączając radio, z którego wcześniej leciała jedna z piosenek BTS, wyszła na zewnątrz. Kluczykiem zamknęła samochód, chociaż Sasuke często żartował, że i tak nikt go nie ukradnie, a prędzej zezłomuje.

Powoli rozglądnęła się. Czujnym okiem spojrzała za siebie, ale też na boki. Odetchnęła z ulgą, stwierdzając, że Shikamaru nie ma w pobliżu.

Był jej potrzebny. Musiał zobaczyć projekt. Jednak nie potrafiła stanąć przed nim. Nie po tym wszystkim. Nie po ostatnich przeżyciach.

Odpowiednim kluczem otworzyła boczne drzwi, które prowadziły do zachodniego korytarza. Wkroczyła do środka, zamykając drzwi. Poczuła, jak coś w nich się blokuje i zaskrzypiały głośno. Zacisnęła zęby, ponieważ nie cierpiała tego dźwięku tak bardzo, jak cięcia plastikowym nożem, styropianu.

Gdy po kilku dobrych minutach namęczyła się i w końcu zamknęła drzwi, odwróciła się w stronę głównego holu. Przestraszyła się, kiedy za sobą dostrzegła Shikamaru.

— Boże — powiedziała przerażona.

— Jeszcze nim nie jestem — odpowiedział ponuro właściciel posesji. — Jednak kto wie, może kiedyś zostanę.

— Jesteś na to zbyt leniwy — rzekła.

Nara wzruszył ramionami. Coś w jego postawie nie podobało się Temari. Shikamaru Nara był czymś zły i poirytowany.

Zapowiada się cudowny dzień — pomyślała z goryczą.

Przez jakiś czas, niezbyt długi, patrzyli na siebie. No Sabaku zastanawiała się, co ukrywa Shikamaru, a Nara był po prostu zły.

— Biegałeś? — przerwała krępującą ciszę.

— Codziennie rano biegam — odpowiedział zdawkowo.

— No tak, coś kiedyś wspominałeś.

— Masz nowy projekt?

Temari skinęła głowę i wskazała na wiszącą na jej ramieniu teczkę. Nara nie wydawał się jakoś zbyt ciekawy, a zadał to pytanie chyba tylko z takiego samego powodu, co ona.

— Poprawiłam — sięgnęła do czarnego paska.

Ze zdziwieniem poczuła, jak dłoń mężczyzny dobywa jej torby, a ich palce przez moment się zetknęły.

— Pytałem o nowy projekt — wtrącił stanowczo Shikamaru.

— Przecież zaraz ci go dam.

Temari spojrzała na mężczyznę, a zaraz potem przekręciła oczami. Nie wiedziała, o co zbytnio mu chodzi? Przecież chyba rozumiał, co mówi do niego.

— Dobra, ujmę to inaczej.

Shikamaru przyciągnął ją do siebie. Przez jego siłę, Temari opadła na jego tors, a on dłonią podniósł jej podbródek. Patrzyła na niego z irytacją.

— Pojawił się nowy klient, co?

No Sabaku przygryzła wargę. Przez moment nie odpowiedziała.

— Skąd ty…

— To małe miasteczko — przejechał językiem po wardze. — powinnaś to wiedzieć.

— Co nie zmienia faktu, że nie powinno cię to obchodzić — fuknęła zła Temari, wyrywając się z jego objęcia.

— Pracujesz dla mnie.

— Co z tego?!

— Nie chcę by coś innego cię rozpraszało.

— Bo szanowny pan Shikamaru Nara mi zabroni? — prychnęła. — Chyba coś ci się pomyliło. Płacisz mi za usługi architektoniczne.

Poczuła raz jeszcze, jak łapie przegub jej nadgarstka i ciągnie ku sobie. Starała się zaprzeć i nie pozwolić, jednak znów przegrała. Nara był zdecydowanie silniejszy.

— Słuchaj Temari — zaczął poważnie. — Znam tego typa.

— Nic dziwnego, chciał kupić twoją posiadłość.

— Itō nie jest tym, za kogo się podaje.

— Bo ty to wiesz — zaśmiała się cynicznie. — Shikamaru daj spokój.

Ciągle trzymał ją w objęciach, nie pozwalając się wyrwać.

— Zaczynasz mnie już denerwować!

— To coś nowego — zakpił.

Temari uderzyła go w klatkę, chciała po prostu się uwolnić. Zaczęła się wiercić, a gdy podniósł ją i przełożył przez ramię, zaczęła wierzgać.

— Nara! Kurwa!

— Nie przeklinaj — powiedział zadziornie, trzymając ją w pasie.

— Postaw mnie na ziemię!

Shikamaru szedł w kierunku znanym tylko sobie. Temari nigdy nie była w tamtej części posiadłości. Zazwyczaj należała ona do rodziców chłopaka. Nie była gotowa tam wejść. Ani wtedy, ani teraz.

— Słuchaj No Sabaku! — powiedział stanowczo, zamykając drzwi gabinetu. — Hidan Itō nie jest miłym facetem, który przyjechał do Konohy bo chce się tutaj osiedlić. Nie będzie prowadził tu interesów i chwała bogu, bo to nie byłoby bezpieczne. Ani dla ciebie, ani dla żadnej innej osoby w tym miasteczku.

— O czym ty?

— Znam go — westchnął, siadając na starym sekretarzyku ojca. — To niebezpieczny facet, który większość swojego posagu dorobił się w niezbyt miłych okolicznościach. Nie możesz dla niego pracować.

— Bo ty będziesz mi mówił, co mam robić, a czego nie — parsknęła.

Temari chciała poderwać się z krzesła i wstać. Jednak silna dłoń Shikamaru nie pozwoliła jej na to. Nara patrzył przez moment na jej twarz.

— Zawsze musisz być taka uparta?

Nim zdążyła odpowiedzieć, przyciągnął ją do siebie i złączył usta w pocałunku. Temari chciała go odepchnąć, lecz dosłownie zmiażdżył jej drobne usta pocałunkami. 

Chrapliwy dźwięk wyrwał się z jej gardła, gdy językiem badał podniebienie. Poddała się kolejny raz. Momentalnie zrobiła się pokorna i uległa.

Temari poczuła, że coraz bardziej pragnie tego, co miało już nigdy nie nadejść. W jednym momencie zrobiła się wilgotna i gotowa. Potrzebowała bliskości bardziej niż sobie mogła wyobrazić.

Udało jej się wyswobodzić ręce i zdarła z niego szary, bawełniany podkoszulek. Pewnym ruchem dotknęła twardych mięśni brzucha, a poprzez niewerbalny rozkaz brązowych oczu, sięgnęła do gumki dresowych spodni.

Nie była zdziwiona, że gospodarz nie miał na sobie bielizny.

Shikamaru jęknął, gdy materiał spodni odpadł do kostek, a kobieta pocałunkami schodziła niżej, by zająć się sterczącym przyrodzeniem.

Jego jęki, pomieszane ze spazmami rozkoszy, powodowały, że powietrze stało się ciężkie i gorące. Nim Temari zdążyła doprowadzić go do szaleństwa, jednym ruchem poderwał ją i posadził na sekretarzyku.

Mocnym szarpnięciem pozbył się materiałowych spodni i bawełnianych fig. Rozsunął guziki koszuli i uwolnił piersi z biustonosza. Przez moment patrzył z uwielbieniem na widok przed nim, a później gwałtownie wbił się do środka.

Gabinet wypełnił damski krzyk.

Shikamaru przycisnął znów swoje usta, chcąc zagłuszyć jęki No Sabaku. Z pasją i pożądaniem miażdżył je ponownie, cały czas poruszając się w znanym tylko im rytmie. Pomimo upływu lat, wciąż wiedział, co ją podnieca i jak lubi być pieszczona.

Wbiła paznokcie w jego szerokie ramiona. Syknął, gdy poczuła, jak zjeżdża nimi w dół, zostawiając czerwone, piekące ślady.

Shikamaru rozciągał ją, całkowicie wypełniając sobą. Temari objęła go nogami, pozwalając na głębszą penetrację. Jej drobny biust powodował, że mężczyzna jeszcze bardziej jej pożądał. Uwielbiał patrzeć na dwie falujące półkule. Z ust przeszedł na sterczące sutki. Kąsał je i lizał. Sprawiał, że kolejne spazma rozkoszy przechodziły damskie ciało.

Czuła jak podbrzusze skórcza się, dając znak na nadchodzący orgazm. Wiedziała, że Shikamaru jest już gotowy, a jak zawsze czeka na nią. Z uwielbieniem poczuła charakterystyczne wstrząsy.

Opadł czołem na jej głowę. Zamknął na chwile oczy, starając się złapać miarowy oddech. Oboje byli mokrzy, a lśniący pot spływał po zmęczonych ciałach.

Nie minęło zbyt wiele czasu, kiedy Shikamaru podniósł głowę, a następnie złożył czuły, gorący pocałunek na jej czole.

— Nigdy nie przestałem cię kochać — wyszeptał z trudem, opierając usta.

Nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ gospodarz wysunął się z niej i bez zbędnego słowa, wyszedł z gabinetu. Pozostawił Temari z milionami pytań i jeszcze większym poczuciu bezradności.




Od K: W tym opowiadaniu miało nie być scen erotycznych (może tylko jedna), a wyszło jak wyszło. Tak więc mam nadzieję, że ten bonus mi wybaczycie.

4 komentarze:

  1. O nie. Jak ja przeżyje te seksy! xD A tak na poważnie to uwielbiam je, bo jesteś w stanie zawrzeć w nich niesamowitą pasję i chemię między postaciami.
    Shikamaru i Temari to taki niedoceniony paring mam wrażenie. Wcale nie ma dużo ficzków z nimi, a imo są najlepszą kanoniczną parą w całym Naruto. Czytam tę historię i rozpływam się. W dodatku barrrdzo zaciekawiłaś mnie całą tą intrygą z Nagato i Hidanem. Kurde no. Nie wiem co jest lepsze w tym rozdziale.

    Ah no i końcówka. Gdzie Shikamaru wyznał Temari miłość. Piszczałam jak pojebana fangirl. No.. prawie xD Ale na pewno krzyczałam w duszy :D

    Wgl jak ty to robisz, że tyle piszesz i dodajesz? Zdradź mi ten sekret. Podziel się, bo wiele bym dała żeby tyle tekstów wypuszczać na bloga xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o moje teksty...

      Chyba traktuję pisanie jako formę terapii. Zagłębiam się w swoją psychikę i wylewam to, co siedzi wewnątrz mnie. Udanie i mniej. A po wszystkim zastanawiam się czy warto i czy ktoś nie ma mnie dosyć?

      Jeśli zaś chodzi o historię i fabułę: Po prostu mam spisany pomysł, zarys i plan. Później jedynie rozwijam o wątki i ich uzupełnienie. Dialogi, wprowadzenia, jakoś to idzie. A że mam troszkę więcej czasu niż w poprzednich latach, więc staram się z tego skorzystać i dostarczyć nowych Wam tekstów. Zawsze też wiem, że mogę użyć funkcji ustawienia publikacji :)

      Z Projektem Konoha czekałam na koniec Współlokatorów, których miałam dużo wcześniej napisanych. Tak naprawdę tylko Szpital Konoha jest pisany na bieżąco i co prawda mam na niego miesiąc (taki sobie założyłam deadline). Chyba, że skończę wcześniej, sprawdzę i stwierdzę, że jest ok. To może dodam drugi raz w miesiącu.

      Ale spokojnie, najprawdopodobniej po zakończeniu Projektu (a zostało tak naprawdę tylko dwa rozdziały i epilog) planuję zrobić sobie przerwę. Aby nabrać świeżości i żebyście Wy, Czytelnicy odetchnęli ode mnie.

      Jednak nie odejdę z blogowego życia i będę na bieżąco czytać Wasze dzieła <3

      Usuń
    2. Kurcze no. Mi jakoś układanie planów idzie jeszcze gorzej niż pisanie bez niego xD

      Ale jak to to już?? Kurcze. Ja mam wrażenie, że ta historia się dopiero zaczęła rozkręcać, a tu już koniec? Łamiesz moje serce :D

      Usuń
  2. Brak scen erotycznych? Haha, oj my już ciebie dobrze znamy :D Teraz to Shikamaru już w ogóle zaskoczył Temari, która na pewni nie wie, co ma ze sobą zrobić... No i też ten smutny wątek Naruto i Hinaty T^T Muszę jak najszybciej się dowiedzieć, co z nimi dalej będzie... Ciekawość bierze nade mną górę, ech...

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥