poniedziałek, 24 października 2022

Rozdział 3

 
Wizyta


Dom rodziny Uchiha był futurystyczną budowlą, którą od samego początku, aż do końca, zaprojektowała Sakura. Natomiast Sasuke razem z Naruto i całą ekipą wybudowali wspaniałą posiadłość.

Sakura od dziecka kochała naturę i wszystko w swoich projektach się z nią wiązało. Wybrała specjalizację architektura krajobrazu, ponieważ tą miłością zaraził ją ojciec. Razem z rodzicami biwakowała nad jeziorami Kraju Wody, rozbijała namioty w pobliskich, konoszańskich lasach i zdobywała najwyższe szczyty górskie w Iwagakure.

Uchiha rozpakowywała torbę z zakupami, kiedy Sasuke wszedł do salonu.

— Właśnie zasnęła — powiedział szeptem, siadając przy kuchennej wyspie.

— Mam nadzieję, że poczuje się lepiej — odpowiedziała Sakura, trzymając w dłoni pomidory. — Tsunade zaleciła jutro sprawdzić, jak będzie się czuła.

— Mam wziąć wolne? — Sasuke podniósł brew do góry.

— Zabrałam katalogi z biura — kobieta wskazała na salonowy stolik, na którym leżały stosy makulatury. — Postaram się w domu ogarnąć projekt. Poza tym, wiem, że macie gorąco w pracy.

— U was zapewne też się dużo dzieje…

Sasuke podszedł do żony i objął ją, opierając podbródek w zagłębieniu obojczyka. Sakura jak zawsze pachniała wiśnią.

— Powinieneś odwiedzić barbera — zaśmiała się. — Łaskoczesz.

Po chwili poczuła miękkie wargi męża na szyi. Pocałunki które składał, były niczym delikatne kąsania. Zamknęła oczy. Sasuke od zawsze wiedział, jak sprawić jej przyjemność.

— Nie uwierzysz kto wrócił do Konohy — wtrąciła, wciąż czując pocałunki na skórze.

— Hm? — wyszeptał do ucha.

— Shikamaru.

— Shikamaru wrócił? — Sasuke oderwał się od żony, która momentalnie odwróciła się do niego przodem. — Shikamaru Nara?

Sasuke wydawał się być zaskoczony i dla Sakury nie było to zaskoczenie. Odkąd dziesięć lat temu, bez słowa wyjaśnienia wyjechał z miasteczka, nie wiedzieli co się z nim działo. Nie otrzymali od niego chociażby słowa, czy wiadomości. Dlatego powrót starego przyjaciela tak wszystkich zszokował.

— Zadzwonił do mnie.

— I czego chciał?

Sasuke opadł na krzesełko przy wyspie. Do ręki pochwycił jedno z leżących na paterze jabłek. Obracał je w dłoni, a później przenosił z jednej ręki do drugiej.

— Będzie robił remont posiadłości — Sakura oparła dłonie na blacie.

— Będziesz projektować dworek klanu Nara?

— Temari, nie ja — dodała jakby ze satysfakcją.

Na twarzy Sasuke pojawiło się jakby zwątpienie. Nie był przekonany, a raczej był o tym, że to stanowczo zły pomysł, aby Temari zajęła się tym projektem.

— Jak to Temari?

— Po prostu — wzruszyła ramionami, tym razem podchodząc do męża. — Musiałam odebrać Saradę, więc poszła za mnie w zastępstwie.

— Czy ona…

— Zwariowałeś? — zaśmiała się i poczuła na biodrach dłonie małżonka. — Gdyby wiedziała, to by od razu się nie zgodziła i…

— Zwyzywala cię od najgorszych — Sasuke westchnął. — Nie wydaje mi się, aby to był dobry pomysł.

— No Sabaku poszła na spotkanie i o dziwo go nie zabiła.

— To jest bardzo duże zaskoczenie.

— Sasuke to nie tak, że ona go nienawidzi — wyszeptała, głaszcząc hebanowe włosy męża. — Wciąż czuję, że Temari go kocha.

— Jednak Shikamaru wyjechał bez słowa.

— Może trzeba dać mu szansę?

Sakura poczuła jak silne dłonie wkradają się pod materiał bluzki. Po chwili poczuła także chłód powietrza i miękkie wargi. Sasuke delikatnie całował tym razem blady brzuch. Zamknęła oczy.

— Yhym — wydobył z gardła, pomiędzy pocałunkami.

— Sasuke mówię poważnie — jęknęła. — Zaraz obudzimy Saradę.

Wydawałoby się, że pan domu nie przejmuje się słowami żony, lecz gdy Sakura cofnęła się, podniósł znów wzrok onyksowych oczu na jej twarz.

— Jeżeli chcesz się dowiedzieć, dlaczego wrócił, może po prostu zaproś go jutro na kolację?

Sakura patrzyła na męża, który oparł łokcie o blat wyspy. Zdecydowanie, pomimo upływu lat, wciąż był dla niej najprzystojniejszym mężczyzną na świecie.



Następnego dnia pozostała z Saradą, tak jak zapowiedziała. Trzylatka poczuła się lepiej, a popołudniowa wizyta w gabinecie Tsunade tylko to potwierdziła. Sasuke od rana pracował, a razem z firmą rozpoczęli zlecenie od starego znajomego, jakim był Kakashi Hatake.

Sakura korzystając z chwili, wpadła z córką do biura, czym wzbudziła entuzjazm Hinaty. Hyuga od zawsze uwielbiała dzieci, a Sarada była jej ukochaną chrześnicą.

— Sarada - chan! — pochyliła się nad dziewczynką, która uśmiechnęła się beztrosko. — Dawno nie było cię u cioci.

— Wracamy z kontroli — odpowiedziała Sakura. — Możesz na chwilę czymś ją zająć?

— Zawsze możesz na mnie liczyć — Hyuga podała dłoń w kierunku dziewczynki, a ta od razu chwyciła jej wskazujący palec.

— Powinniście z Uzumakim pomyśleć o dziecku — zaśmiała się, wchodząca do firmy Temari.

— Cio-cia Te-ma-ri! — wyjąkała cicho Sarada.

— Sarada-chan! — powiedziała Temari podchodząc bliżej dziewczynki. — Ale wyrosłaś!

No Sabaku położyła dłoń na ciemnych włosach trzylatki. Sarada była bardzo podobna do Sasuke. Jedynie kształt twarzy odziedziczyła po Sakurze. Ciemne, onyksowe oczy przenosiła to z Temari na Hinate i na odwrót. Zupełnie jakby zapomniała o matce.

Miało to też swoje zalety. Sakura szybko skierowała się w stronę gabinetu, aby zabrać brakujące materiały. Choć był piątek i jutro mogła zostawić Saradę pod opieką Sasuke, wolała dzisiaj wziąć potrzebne broszury. W głowie miała już ułożony plan, włączają to telefon do Shikamaru i zaproszenie na kolację.

Prędko wyciągnęła z komody katalogi, w których znalazła interesujące je rośliny. Następnie schowała do torebki, a w międzyczasie, korzystając, że przyjaciółki wciąż były zainteresowane trzylatką, wykręciła numer do Shikamaru.

Sakura? — usłyszała po kilku sygnałach.

— Cześć, może miałbyś ochotę wpaść do nas na kolację?

Przygryzła wargę, przystając obok okna. Na parapecie znajdowały się dwa kwiaty: hibikus i goździk, charakteryzujący łagodność i fascynację. Był to prezent od Sasuke, który dostała na otwarcie biura. Sakura była wręcz pewna, że małżonek sam nie wybrał tych kwiatów, a najzwyczajniej w świecie Mebuki Haruno mu doradziła. Sakura nie była na niego zła, że własnoręcznie nie dokonał wyboru, ale doceniła pomysł i trud. Z resztą cieszyła się, że Uchiha od zawsze miał dobry kontakt z jego rodzicami, a matka wręcz uwielbiała Sasuke.

Chyba nie mam nic w planach na wieczór.

— Dawno nie widzieliśmy się wszyscy — wypowiedziała, lecz na chwilę zamilkła. Czekała jakby na reakcję mężczyzny. — Znaczy będę ja i Sasuke powinien wrócić…

Cieszę się, że znów was zobaczę.

— To co, dwudziesta?

Dwudziesta — odpowiedział zgodnie i Uchiha mogłaby przysiąc, że kiwnął głową. — Podaj mi tylko adres.

— Wyślę zaraz wiadomość. Do zobaczenia.

Sakura rozłączyła się i tak jak zapowiedziała, po chwili wysłała właściwy adres. Uśmiechnęła się pod nosem i wzięła do dłoni uchwyt torebki. Następnie skierowała się do wyjścia.



Po siedemnastej, kiedy udało się przekonać Saradę do popołudniowej drzemki, Sakura zaczęła przygotowania. Starannie umyła i osuszyła warzywa. Nigdy nie była dobra w gotowaniu, a nawet częściej w kuchni można było spotkać Sasuke, którego konikiem była kulinaria. Jednak odkąd narodziła się Sarada, Sakura musiała ogarnąć tematy gotowania i stała się przykładną panią domu. A raczej się starała.

Dzisiejszego wieczora postanowiła na jeden z prostszych przepisów, ale za to kryjących w sobie cudowny smak warzyw, oliwy i mozzarelli. Pomidory koktajlowe ułożyła w naczyniu żaroodpornym, dodała przyprawy, zioła prowansalskie, pieprz i sól, a następnie na środku ułożyła mozzarellę. Całość dopełniła oliwa. Nastawiła piekarnik na odpowiednią temperaturę i po chwili włożyła naczynie. Pomidorki dopełniła cukinia i papryka, które dla Sakury wydawało się, że pasują do tego dania.

Spojrzała na zegar. Pozostało niewiele czasu, więc musiała się pośpieszyć. Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, a po minucie Sasuke z Naruto pojawili się w salonie.

— Pachnie smakowicie — zaczął Uzumaki, uśmiechając się pogodnie.

— Głodni? — zapytała mężczyzn, wyciągając przygotowane pieczywo.

— Jak wilk — wtrącił Sasuke, podchodząc do żony.

— Może Naruto zostaniesz na kolacji?

Sakura spojrzała na Uzumakiego, który opierał się o jedną ze ścian. Znali się od dziecka, jednak Sakura mogłaby przysiąc, że poprzez fizyczną pracę Naruto przybrał masy mięśniowej i zdecydowanie wyglądał lepiej niż kiedyś.

— Dziękuję Sakura - chan, ale Hinata z pewnością czeka na mnie w mieszkaniu — odparł.

— Mówiłem Naruto o Shikamaru — Sasuke pochwycił przygotowane bagietki, a następnie w drugą rękę wziął deskę do krojenia.

— Może zadzwonię po Hinatę i zostaniecie?

— Myślę, że lepiej, abyście porozmawiali sami — Uzumaki sprawnie przełożył do drugiej ręki klucze od samochodu.

— Jak chcesz… Jednak dobrze wiesz, że nasz dom to też…

— Tak wiem i dziękuję. 

Naruto poprawił blond włosy, przeczesując je do tyłu. Powolnym krokiem skierował się do wyjścia, szeptając do widzenia. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie może ryzykować zbudzeniem Sarady. Bo wtedy Uchiha po prostu by go zabił.

Gdy Naruto zamknął drzwi, a Sakura pojawiła się ponownie w kuchni, Sasuke pokroił bagietki na pół, aby później wsadził je do piekarnika.

— Ile mają się piec? — zapytał żony, obejmując jej talię.

— Dziesięć minut.

Sakura poczuła kolejne pocałunki na szyi i dłonie położyła na twarzy męża. Delikatnie gładziła policzek Sasuke, a później wyszeptała, że nie mają zbyt dużo czasu, bo zaraz Shikamaru przyjdzie. Zrezygnowany pan domu, odpuścił.

— Powinieneś iść się umyć — wtrąciła Sakura.

— Ale chyba koszuli nie muszę wkładać? — zażartował kierując się do sypialni.

— Dobrze wiesz, że lubię…

Sakura nie dokończyła, ponieważ usłyszała pukanie do drzwi. Szybko wytarła dłonie w ręcznik kuchenny, odwiązała i ściągnęła fartuszek i skierowała się do drzwi. Na progu ujrzała Shikamaru z bukietem w ręce. W drugiej trzymał charakterystyczną torebeczkę.

— Shikamaru nie trzeba było — westchnęła i zaprosiła gestem przyjaciela do środka.

— Ładnie się urządziliście — wypowiedział ścigając obuwie.

— Sasuke dopiero co wrócił, więc za chwilę przyjdzie.

Sakura ściągnęła z szafki pusty wazon i nalała do niego wody. Wsadziła bukiet tulipanów do środka i odłożyła alkoholowy napój.

— Zapraszamy w nasze skromne progi.

— Skromne na pewno — skomentował Nara, a zaraz potem uśmiechnął się do przyjaciółki. 

— Napijesz się czegoś? Wino? Whisky?

— Whisky poproszę.

Shikamaru podszedł do komody, na której dostrzegł fotografie. Stalowe ramki były wypełnione zdjęciami. Jedno przykuło szczególnie jego uwagę. Byli tam zaraz po skończeniu liceum. Shikamaru obejmował Temari, która uśmiechała się wesoło do obiektywu. Koło nich stali Sasuke, Sakura, Naruto, Hinata, Ino i Sai. Zdjęcie robił Chōji, który był z nich wszystkich najbardziej uśmiechnięty.

— Proszę — Sakura podała do ręki gościa szklankę z bursztynowa cieczą.

— Czasami mi tych lat brakuje — pomyślał, jednak po chwili zorientował się, że wypowiedział to na głos.

— Szczerze powiedziawszy mi także.

Nara popatrzył na twarz Sakury, która pomimo dziesięciu lat nie postarzała się zbytnio. Wciąż miała szmaragdowe, pełne nadziei oczy i pogodny uśmiech.

— Kogo moje oczy widzą?

Do pomieszczenia wszedł Sasuke, który ubrał na siebie szary podkoszulek z dekoltem w serek i ciemne dresy.

— Cześć Sasuke.

Uchiha zbił piątkę z przyjacielem, a później objęli się. Sasuke zdawał się być zadowolony i dumny z tego, jak wygląda jego życie.

— Co słychać?

— To co widać, wróciłem.

Sasuke podszedł do Sakury i objął ją w tali. Ktoś mógłby pomyśleć, że tak zaznacza swój teren, lecz Shikamaru znał na tyle przyjaciela, że wiedział o tym, aby tak nie myśleć. Po prostu Sasuke Uchiha tak okazywał miłość.

— Zostajesz na dłużej? — wtrąciła Sakura biorąc do ręki szklankę ze swoim drinkiem.

— Jeszcze nie wiem…

— Powinieneś poznać naszą córkę — Sasuke nalał sobie do szklanki bursztynowej cieczy.

— Po zdjęciach widać, że to twoje dziecko — zaśmiał się w odpowiedzi Nara.

— No rejczel — Sasuke usiadł na kanapie obok przyjaciela. — Jednak z charakteru wybuchowa mieszanka.

— Mówisz, że…

— Podano do stołu!

Sakura postawiła talerze, na których ułożona była bruschetta z warzywami. Shikamaru zjadł ze smakiem, przy okazji chwaląc kuchnię pani domu.

— Powiem ci, że chyba w końcu…

— Nie kończ Shikamaru — westchnęła Sakura, dłonią dając przyjacielowi kuksańca w ramię. — Wcale tak źle nie…

— Powiedzmy, że jest lepiej…

— Bardzo śmieszne!

Kobieta poczuła, że na twarzy pojawiły się rumieńce, więc wstała od stołu i zabrała puste już talerze. Szybko wsadziła do zmywarki, a następnie stwierdziła, że sprawdzi, co u Sarady.

— Zawsze o tym marzyłeś — zaczął Sasuke, gdy pozostali sami.

— Czyli o czym?

Shikamaru niezbyt wiedział, co powinien myśleć, ani o co chodzi przyjacielowi. Nie mógł też zaprzeczyć, że widok tej dwójki sprawił, że stare wspomnienia wróciły.

— Dobrze wiesz — Sasuke upił łyk ze szklanki. — Z naszej paczki byłem pewny, że ty pierwszy…

— Dobrze wiesz, że to nie dla mnie — westchnął Nara. — Rodzina jest zbyt upierdliwa. Ciągle tylko słuchasz wywodów…

— W sumie chyba Sakura częściej słucha moich.

— Tacierzyństwo cię zmieniło?

Shikamaru patrzył jak Sasuke podnosi kąciki ust do góry. Z rozczulającym wzrokiem obserwował, jak w korytarzu pojawia się Sakura, a na jej rękach znajdowała się dziewczynka o hebanowych włosach. Nara poznał ją od razu, była identyczna jak Sasuke za młodu.

— Sarada — zaczęła spokojnie Sakura. — Poznaj wujka Shikamaru.

— To o nim, mówiła dzisiaj cio-cia — mruknęła dziewczyna, przecierając zaspane oczy.

— Ciocia? — zapytał Sasuke.

— Cio-cia Te-ma-ri — ziewnęła. — Mówiła, że Shika-ma-ru to wre-dny…

— Myślę, że nie można tak mówić, a ciocia na pewno tak nie powiedziała — wtrąciła stanowczo Sakura.

— Powiedziała!

Sasuke wziął na ręce córkę, a następnie przedstawił wujka. Sarada z początku podejrzliwym, zaspanym wzrokiem patrzyła na mężczyznę, lecz po chwili stwierdziła, że jest całkiem zabawny. Nie chciała się pożegnać, lecz dzisiaj była kolej Sakury i wzięła córkę do łazienki. Sarada musiała wziąć kąpiel.

— Chyba Temari wciąż mnie nie lubi — przerwał ciszę Shikamaru i skończył pić swojego drinka. — Z resztą się nie dziwię.

— Nie możesz jej za to winić. W końcu wyjechałeś bez słowa.

— Gdybym nie musiał, zostałbym — westchnął Nara.

— Słuchaj Shikamaru — Sasuke odłożył szklankę na szklany blat stolika kawowego. — Nie będę pytał i dociekał, dlaczego wyjechałeś. Nie jest to moja sprawa. Jednak nie pozwolę ci znów skrzywdzić Temari. Nawet nie wiesz co przeżyła.

Nara patrzył na twarz przyjaciela, która wyraźnie komunikowała, że Uchiha nie żartuje. Shikamaru przygryzł wargę, a następnie poklepał po udach. Po minucie stwierdził, że jest już na tyle późno, że powinien się zbierać.

— Już wyszedł? — spytała Sakura, kiedy Sarada kolejny raz zasnęła.

— Powiedział, że ma coś jeszcze do załatwienia — odparł Sasuke, chwytając dłoń żony.

— Nawet z nim nie porozmawiałam…

— Przyjdzie jeszcze na to okazja — pocałował czoło żony. — W końcu remontuje posesję. A remonty nigdy nie trwają zbyt krótko.

— Może masz rację — westchnęła. — Jednak cieszę się, że powrócił.

Sasuke obserwował żonę, która zmęczona podniosła się i skierowała do sypialni. Prowokacyjnie rozpięła sukienkę, którą pozostawiła na podłodze w korytarzu. Szybko opróżnił swoją szklankę i udał się za kobietą. Zgasił światło, pozostawiając ostrzeżenie w głowie Shikamaru.





Od K: Dodaję rozdział trzeci. Mam nadzieję, że odpowiada wam jego długość. O dziwo bardzo dobrze piszę mi się to opowiadanie.


2 komentarze:

  1. Oh jake to wszystko takie awasome. No uwielbiam rodzinę Uchiha, małżeństwo Uchiha. Rozpływam się nad dużą ilością Shikamaru. Co ty kobieto robisz ze mną tym opowiadaniem!

    Jestem mega ciekawa, czemu Shikamaru wyjechał. Sasuke ostrzegający go przed skrzywdzeniem Temari to troche cliche, ale wiadomo, w tej sytuacji nikt by się inaczej nie zachował. Jestem ciekawa czy rozwiniesz również wątek cierpienia Nary. Nie sądzę żeby taka decyzja była dla niego łatwa, a że uwielbiam Shikamaru to mogłabym czytać rozdziały wyłącznie z jego perspektywy xD

    Niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały. Super, że dobrze Ci się pisze tę historię!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, ale oni są uroczą rodziną, naprawdę! Cieszę się, że tak wykreowałaś Uchiha! ♥ Mimo to jestem ciekawa kolejnych części i tego jakie uczucie łączy Hinatę i Naruto... Wiesz przecież, że ich uwielbiam najbardziej! A poza tym... Kiedy kolejna konfrontacja Temari i Shikamaru? Nie mogę się doczekać, aż prawda o wyjeździe Shikamaru wyjdzie na jaw! ♥

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥